Komentarz

Zejdźmy na ziemię #2 – Mityczne CO2 w pojazdach #NaPrąd

Zejdźmy na ziemię

„Zejdźmy na ziemię” to cykl artykułów, w których dokonamy logicznej wykładni panujących mitów i stereotypów krążących wokół pojazdów elektrycznych. Rozłożymy na części pierwsze ekologię na „zewnątrz” i „wewnątrz” pojazdów elektrycznych. Prześledzimy sposób produkcji pojazdów, ich baterii oraz podzespołów niezbędnych do funkcjonowania współczesnego auta. Przeanalizujemy także zasilanie samochodów i zmierzmy się z często spotykanymi stwierdzeniami i uproszczeniami, a także mitami panującymi w świecie polskich pojazdów elektrycznych. Wszystko po to, żeby mentalnie wkroczyć w XXI w., choć wiem, że wielu ludzi nie wkroczyło jeszcze nawet w wiek XX. 

Wyłącz stereotypy. Pomiń uproszczenia. Włącz myślenie. Wyciągnij wnioski. 

Mityczne CO2

Powiedzmy sobie szczerze. Wszystko co się rusza wytwarza dwutlenek węgla. O CO2 mówi się najwięcej w kontekście spalania paliw i produkcji energii. Temat równie często poruszany jest podczas erupcji wulkanów, a wokół tego tematu panuje więcej mitów niż realnych badań (polecam poszukać opracowania). Jeżeli natomiast weźmiemy pod uwagę szersze perspektywy, okaże się że rozmowa o CO2 jest tak samo wciągająca jak rozmowa przy stole wigilijnym o polityce – totalnie bez sensu i nie prowadzi do żadnych nowych wniosków. Każdy i tak wie już „swoje”. Dlatego w naszym artykule nie zagłębimy się w analizę wpływu CO2 na środowisko. Na ten temat powstał już nie jeden doktorat. Dla większego skrzywienia zwierciadła można jeszcze dodać, że CO2 jest bardzo korzystne np. dla roślin, ale po co jeszcze bardziej mieszać w głowach? Dla człowieka dużo groźniejsze, w perspektywie krótkoterminowej, są inne związki wytwarzane podczas procesów spalania, albo wręcz nieprawidłowego spalania. CO (tlenek węgla) potrafiłby nas zabić w kilka minut, a nawet nie poczulibyśmy jego zapachu. Tlenki azotów. Kto świadomy chciałby wdychać spaliny? Weźmy pod uwagę jeden prosty eksperyment. Musicie zrobić grilla i macie do dyspozycji: węgiel, olej napędowy i benzynę. Własnie poczułeś smak kiełbaski przygotowanej na każdym z paliw. Którą zjesz?

Jak to jest z tym CO2 w przypadku samochodów?

Teraz przygotujcie się na kilka bomb dla waszego umysłu.  Z danych zebranych przez International Council of Clean Transportation (ICCT) z ponad pół miliona pojazdów z napędem spalinowym wynika, że średnia rozbieżność emisji CO2 między danymi wynikającymi z homologacji (testy laboratoryjne) i testów drogowych wynosiła około 8% dla pojazdów wyprodukowanych w 2001 roku do około 38% dla pojazdów wyprodukowanych w 2013 roku. Tak właśnie działa zależność pomiędzy teorią a praktyką. Czy wierzycie więc w deklarację producentów dotyczącą innych szkodliwych substancji? Koncern VW w ciągu kilka ostatnich lat udowodnił nam jak to działa. 

Co jest straszniejsze od CO2?

Z opublikowanych badań przeprowadzonych na zlecenie Krajowego Urzędu ds. Środowiska, Pomiarów i Ochrony Przyrody Badenii-Wirtembergii wynika, że nowoczesne diesle, spełniające najnowszą normę Euro 6, w warunkach drogowych emitują średnio 8,5 razy więcej tlenków azotu (NOx) niż dopuszcza to norma. Tlenki azotu, w przeciwieństwie do CO2, stanowią realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi! W Polsce w 2013 r.  wyemitowano do atmosfery 798 233,4 ton NOx, z czego na transport przypadało 32% (raport opracowany przez: Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE). Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy), a procesy spalania w sektorze produkcji i transformacji energii (elektrownie) emitują 30,5%. Jeżeli teraz w głowie pojawia się argument o dymiących kominach nad elektrowniami spalającym węgiel to bardzo dobrze. Pomyśl też o mieszkańcach Gdańska i Płocka. Przetwarzanie ropy naftowej na paliwa płynne także emituje zanieczyszczenia, a zanieczyszczenia odprowadzane są przez równie pięknie wystające ponad krajobraz kominy. Podczas spalania paliw w rafineriach powstaje emisja: dwutlenku siarki, tlenków azotu, tlenku węgla, pyłu oraz dwutlenku węgla. Średnia światowa emisji CO2 w trakcie procesu rafinacji ropy naftowej wynosi około 130 kg na tonę ekwiwalentu ropy naftowej (Ekaterina Gavenas, Knut Einar Rosendahl and Terje Skjerpen – CO2 – emissions from Norwegian oil and gas extraction. Kwiecień 2015 r.).

To w czym jest problem? 

Uświadom sobie, że sam fakt istnienia transportu już generuje wytwarzanie CO2 oraz innych, faktycznie szkodliwych substancji. Nie da się tego wyeliminować. Zarówno podczas produkcji jak i użytkowania. Problem leży w miejscu emisji. Lepiej dymić 30km od miasta, z elektrowni, która jest zobowiązana do przestrzegania norm emisyjnych, gdzie kontrole natychmiast wychwycą wszelkie manipulacje. Czy może stojąc w korku gdzie wycięty DPF, oszukany na poziomie programowym proces spalania nowego VW lub stary rzęch, smrodzi bezpośrednio do naszych płuc? Zabawne jest to, że przeciwnicy pojazdów elektrycznych używają argumentu o tym, że pojazdy #NaPrąd wcale nie zmniejszają procesu emisji CO2 do atmosfery, przesuwają go tylko na inny odcinek. Większość z tych zwolenników absolutnie nie przejmuje się jakąkolwiek inną emisją generowaną przez ich samochody, a przeszkadza im emisja podczas produkcji prądu? Gdzie tu logika? Odpowiedź może być tylko jedna. Osoby te powtarzają argumenty usłyszane w innych miejscach i przyjmują je jako wykładnie danej sytuacji. Nasz mózg tak działa – upraszczamy. Dlatego myśląc o CO2 w emisji przez pojazdy wyłącz stereotypy, pomiń uproszczenia, włącz myślenie, wyciągnij wnioski. Pomyśl, że problem leży na innej, dużo ważniejszej płaszczyźnie.

W ramach cyklu „Zejdźmy na ziemię” ukazało się dotychczas:

Zejdźmy na ziemię #1 – prąd w Polsce jest z węgla

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry