AUTA

Wybuchowa Cytryna – test Citroen e-C4 Shine

Najnowsza odsłona popularnego auta kompaktowego od Citroena występuje również w wersji elektrycznej.

Czy faktycznie jest to „bomba na 4 kołach”? Zapraszamy do naszego testu.

Za użyczenie auta do testu dziękujemy firmie Wrobud z Wrocławia – dealerowi marek Citroen, DS, Peugeot oraz Kia

Słów kilka o historii

Pierwsza generacja modelu C4 zadebiutowała w 2004 roku i zastąpiła popularny model Xsara. Auto szokowało niespotykanym wtedy (a także teraz) rozwiązaniem – wieniec kierownicy obracał się normalnie, natomiast środek pozostawał nieruchomy. Mimo, że miało to swoje zalety i było znakiem rozpoznawczym modelu, producent w kolejnej generacji wycofał się z niego. Czemu? Tego tak naprawdę nie wiadomo. Moim zdaniem szkoda, zawsze to coś innego 😉

Aktualna generacja to już 3cia odsłona modelu, a zarazem pierwsza oferowana z napędem elektrycznym. Pojazd wykorzystuje platformę PSA eCMP i jest wyposażony w silnik o mocy 136 koni mechanicznych oraz baterię o pojemności 50kWh brutto (45 kWh użytkowej pojemności). Wg norm WLTP powinno to wystarczyć na ok. 350 kilometrów. W rzeczywistości zasięg jest oczywiście niższy, ale o tym w dalszej części testu. Może najpierw kilka słów o testowanym przez nas egzemplarzu.

Jest to wersja Shine w pięknym kolorze Caramel Brun Metalik. Standardowo auto w tej wersji wyposażeniowej kosztuje nieco ponad 161 000 PLN brutto, natomiast „nasze” został zostało doposażone w dodatki o łącznej wartości 12 550 złotych brutto. Mamy tu między innymi czujniki parkowania przód/tył wraz kamerami oraz czujnikami bocznymi, trójfazową ładowarkę pokładową o mocy 11kW, dach panoramiczny, pakiet jazdy autonomicznej czy ładowarkę bezprzewodową do telefonu. Fotele obszyte są tapicerką Metropolitan Grey.

To kompaktowy hatchback! Nie, to kompaktowy SUV! Nie, to nowe e-C4!

Rzucający się w oczy design nadwozia najnowszej odsłony modelu na pewno utrudni nam „wtopienie się w tłum”. Auto wyróżnia się niezależnie od tego, czy patrzymy na niego z przodu, boku, czy tyłu. Odważna linia nadwozia ma niestety negatywny wpływ na widoczność w dwóch dość istotnych miejscach – do tyłu oraz przy słupku A. O ile przy cofaniu mamy asystę w postaci kamery cofania, o tyle w przypadku widoczności po skosie do przodu jej nie mamy, a szerokie słupki A powodują powstanie sporej martwej strefy. W trasie to nie przeszkadza, w mieście sami wiecie.

Żeby nie było, że narzekam na projekt nadwozia e-C4 – jestem jego ogromnym fanem, to auto (szczególnie w kolorze Caramel Brun) jest dla mnie jednym z najładniejszych kompaktów na rynku. Plusem jest to, że drzwi zakrywają progi, dzięki czemu podczas brzydkiej aury nie ubrudzimy sobie nogawek spodni. Niby „pierdoła”, ale przydatna!

Pokaż mi swoje wnętrze

Znam wielu ludzi, którzy uważają, że najważniejsza jest wygoda podróży, a nie to jak auto się prezentuje. Po części jestem skłonny przyznać im rację. Nie jest to też moja pierwszy styczność z nowym C4. W 2021 roku miałem takiego do dyspozycji podczas wakacji nad Bałtykiem, zrobiłem nim jakieś 3500km w lekko ponad 2 tygodnie. Jedyna różnica, że tamten był napędzany silnikiem benzynowym. Dzięki temu może łatwiej było mi się odnaleźć w kabinie pasażerskiej elektrycznej wersji. Inna sprawa, że to wnętrze jest naprawdę solidnie wykonane, rozplanowane, a do wygody foteli nie można się przyczepić.

Francuzi odrobili lekcje z ergonomii i w końcu mamy sterowanie tempomatem na kierownicy, a nie na pilociku pod. Infotaiment jest stosunkowo łatwy w obsłudze, nieco mniej intuicyjna jest obsługa ekranu przed kierowcą (za pomocą przycisków na końcach dźwigienek od świateł i wycieraczek). Obsługa głosowa systemu inforozrywki działa bez zarzutu. Co prawda jakiś geniusz wpadł na to, żeby przycisk od włączania podgrzewania kierownicy dać tuż nad lewym kolanem kierowcy… Jakby nie można było go dać gdzieś na tunelu środkowym lub na kierownicy? Do dyspozycji mamy oczywiście Android Auto / Apple Car Play, realizowany przewodowo, poprzez złącze USB C (które tak uwielbiam😉)

Wnętrze jest przestronne, mamy też do dyspozycji schowek na kable w bagażniku oraz duży schowek przed pasażerem. Schowek w podłokietniku mógłby być większy, ale nie jest najgorzej. Przyjemnie brzmi także audio – aczkolwiek ja audiofilem nie jestem.

Bombowa jazda

Pewnie już uśmiechacie się pod nosem czytając te słowa i myślicie „No teraz to już go całkiem odkleiło. Jaka bombowa jazda w aucie o mocy 136 koni?!” Jasne, nie mamy tu sportowych wrażeń jak na przykład w EV6+ (229 koni i 610 niutonometrów mmmm!). Pamiętajmy jednak o tym, do czego zostało stworzone to auto. Ma to być praktyczny kompakt, raczej do jazdy miejskiej/ podmiejskiej. W trasę też można go zabrać, mimo baterii pojemności 45kWh netto. Jest to możliwe dzięki możliwości ładowania prądem stałym o mocy do 100kW. Podczas krótkiego weekendowego testu (206 kilometry przejechane) uzyskaliśmy zużycie na poziomie 20,6 kWh/100 kilometrów. Z prostej matematyki wychodzi zasięg na poziomie około 218 kilometrów.  Niby nie jest to jakiś rewelacyjny wynik, ale test odbywał się w typowo zimowych warunkach (temperatura praktycznie non stop poniżej zera, opady śniegu/deszczu ze śniegiem) oraz na drogach od miejskich po autostradę A4.

Jeśli chodzi o przyjemność z jazdy to zdecydowanie jest tu obecna 😊 Auto ma przyjemnie zestrojone zawieszenie, z czego zresztą słynie Citroen. Do tego niezłe przyśpieszenie jak na „słabowity” silnik, w pełni wystarczające także poza miastem, acz mające tendencję do lekkiej zadyszki przy prędkościach powyżej 120-130km/h. To co francuski producent mógłby poprawić to „feedback” z kierownicy oraz oprogramowanie aktywnego tempomatu. Jest on mocno nadgorliwy i trzyma nieco zbyt dużą odległość nawet w ustawieniu bliskim (co oznacza, że inni kierowcy będą wjeżdżali w tę lukę, a tempomat znowu zmniejszy prędkość, by utrzymać odległość). Zgadzam się, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, ale nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu prawda? 😉

Podsumowanie

Jeśli szukałbym EV do miasta i miał budżet w okolicach 150-160 tysięcy, e-C4 znalazłoby się na liście zakupowej. Dlaczego? Głównie z powodu komfortowego zawieszenia, ładowania 100kW w standardzie oraz bardzo przestronnego i wygodnego wnętrza. Do tego zwyczajnie mi się podoba w kolorze Caramel Brun 😊 Jakoś ten kolor najlepiej pasuje do kształtu karoserii.

Chcecie sami sprawdzić, jak jeździ się Wybuchową Cytryną w wersji „na prąd”? Zapraszam Was do salonu Citroen Wrobud we Wrocławiu przy ulicy Szczecińskiej 7 (niedaleko Tarczyński Arena).

Tekst: Bartek Teklak
Foto Bartek Teklak & Marcin Drutko

 

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry