AUTA

Tydzień z NISSAN LEAF 2018 – dzień 4

Półmetek testu już za nami

Od 4 dni testuję nowego Nissana Leafa w codziennej eksploatacji. Jak go oceniam?

Więcej zalet niż wad

„Liść” 2giej generacji nie jest autem idealnym.  Ma swoje wady: trzeszczące plastiki (szczególnie irytujące na dziurawych wrocławskich drogach), „przymulający” i nieco niedzisiejszy interfejs systemu inforozrywki. Podczas podróży lepiej zdać się na Android Auto i Google Maps niż na wbudowaną nawigację – korzystanie z niej wymaga sporej dozy cierpliwości… Dla niektórych wadą może być regulacja kierownicy wyłącznie w płaszczyźnie pionowej – ja nie miałem problemu ze znalezieniem wygodnej pozycji za kierownicą, ale każdy ma swoje preferencje 🙂

Auto jest dynamiczne zarówno w trasie, jak i w mieście. Fotele są bardzo wygodne, nawet na dłuższej trasie. Sam design kokpitu również przypadł mi do gustu. Jako osoba, która uwielbia zwracać uwagę na detale, nie mogłem nie zauważyć gustownych niebieskich przeszyć na desce rozdzielczej, podłokietniku, fotelach i kierownicy.  Ta ostatnia jest bardzo wygodna i obszyta skórą niezłej jakości, lepszej niż np. w Maździe 6 III gen. sprzed liftingu.

Elektroniczni pomocnicy

Testowany egzemplarz jest wyposażony w cały szereg asystentów – od systemu ProPilot poprzez ProPilot Park i rozpoznawanie znaków (o wszystkich tych „gadżetach” szerzej opowiem w 6 części testu) aż po e-Pedal, który opisywałem szczegółowo wczoraj:

Tydzień z NISSAN LEAF 2018 – dzień 3

Auto wyposażono również w system kamer 360 stopni oraz czujniki parkowania z przodu i tyłu. Są one niezbędne do funkcjonowania systemu auto-parkowania. Jedyna ich wada polega na tym, że w zimowych warunkach obiektywy kamer brudzą się dosłownie w 10 sekund od wyczyszczenia…

„A teraz podepnij mnie…”

Auto wyposażono w 2 złącza ładowania: CHAdeMO oraz Mennekes.  O poszczególnych standardach ładowania możecie poczytać w jednym z naszych starszych artykułów:

„Wsadź mi” – standardy wtyczek w pojazdach elektrycznych na rynek europejski

Na pokładzie opisywanego EV znajdziemy ładowarkę AC o mocy 6,6kW. Efekt? Ładowanie od 25 do 100 procent zajmuje ok 6,5 godziny. Jeśli ktoś ładuje go w miejscu pracy lub w domu, to nie stanowi to problemu J  W trasie jedynym logicznym wyjściem jest używanie ładowarki na prąd stały – maksymalna moc jaką udało mi się uzyskać to 46kW, co pozwala naładować auto od 0 do 80 procent w ok. 30 minut. Niestety, każde ładowanie DC powoduje rozgrzanie pakietu baterii i prowadzi do efektu znanego jako „Rapidgate”. Ja go doświadczyłem tylko częściowo, ale wiem z opinii innych użytkowników, że czasem już drugie ładowanie za pomocą CHAdeMO przebiega z mocą rzedu 17-19kW… Podejrzewam, że naszym „sprzymierzeńcem” była niska temperatura, która ograniczała nadmierne nagrzewanie ogniw.

A już jutro podsumowanie testów Nissana w zatłoczonej stolicy Dolnego Śląska 🙂 

#Bartek

 

 

 

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry