AUTA

Po kuracji… – Toyota C-HR GR Sport 2021

Hybrydy Toyoty z zasady uchodzą za poprawne, acz dość nudne samochody

Szefostwo japońskiego koncernu próbuje oczywiście coś z tym zrobić. Jedynym z zabiegów jest wprowadzenie wersji GR Sport do modeli Corolla oraz CH-R. Czy to ma sens? Zapraszamy do naszego testu Toyoty C-HR w wersji GR Sport.

 

Lifting

Mieliśmy okazję testować prawie 3 lata temu Toyotę C-HR ze standardowym napędem czyli 1.8 122 konie mechaniczne. Auto całkiem nam się spodobało, aczkolwiek brakowało mu mocy przy prędkościach 120km/h+. Oprócz tego miałem do niego kilka innych zarzutów, które na szczęście zostały po części wyeliminowane. Więcej szczegółów na ten temat w dalszej części tekstu. Pierw chciałbym zwrócić uwagę na to, co różni ten model od wersji sprzed liftu. Mamy nowe reflektory LED (aczkolwiek nie są to reflektory matrycowe – a szkoda…), zmieniony grill oraz przedni zderzak. Są to zmiany kosmetyczne, ale fani modelu na pewno je wyłapują w mig. Bardziej wyraźne zmiany znajdziemy z tyłu – nowe lampy (oczywiście w technologii LED), nieco inaczej ukształtowana lotka łącząca lampy, delikatnie przeprojektowany tylny zderzak. Metamorfoza nie ominęła również wnętrza. Pojawił się nowy ekran infotainment, z dwoma analogowymi pokrętłami. Mamy także do dyspozycji Apple Car Play/ Android Auto, co ma znaczenie, jeśli nie zdecydujemy się na dokupienie opcji nawigacji. 

Wzmocnienie

Zmiany dosięgły także gamę silnikowa – po liftingu doszedł napęd oznaczony jako 2.0 Hybrid Dynamic Force. Jest to wolnossące 2.0 o mocy 152KM, wspomagane przez 109konny silnik elektryczny. Razem daje to napęd o mocy 184 koni mechanicznych. Powiem szczerze, że właśnie takiego napędu brakowało mi w wersji sprzed modernizacji. Auto jest znacznie żwawsze od poprzednika (niecałe 8,5s do setki vs 11 sekund w wersji 122KM). Do tego mam wrażenie, że poprawiono tu zawieszenie, które ma nieco bardziej „sportowy” feeling. Może to być kwestia dziewiętnastocalowych felg, które są standardem w wersji GR Sport. Znacznie poprawiono także wyciszenie wnętrza względem poprzedniej wersji. W końcu jazdy z prędkościami powyżej 120km/h nie jest drażniąca dla naszego słuchu. 

GR Sport

Ja wiem, wiele osób puka się w głowę na widok wersji GR Sport w Corolli czy właśnie C-HR. Osobiście jedyna wersja GR Sport, która budzi u mnie uśmiech politowania to Corolla Sedan, w której mamy 122konny napęd hybrydowy.  Znacznie więcej sensu mają dla mnie wersje wyposażone w taki napęd jak testowany crossover.  O tym, jak się jeździ „sportową” wersją za chwilę, pierw chciałbym przybliżyć, co otrzymujemy wybierając najdroższą wersję wyposażeniową w tym modelu.

Mamy tu wspomniane już przeze mnie 19″ felgi o bardzo interesującym wzorze. Z zewnątrz wersję GR Sport poznamy także po dokładkach na zderzakach oraz progach. Wnętrze także nie da Wam zapomnieć, w jakiej wersji siedzicie. Począwszy od bardzo wygodnych i stylowych foteli (obszytych skórą i alcantarą!) z logiem GR, poprzez kierownicę obszytą perforowaną skórą Nappa i czerwoną nicią, aluminiową gałkę wybieraka skrzyni e-CVT, mieszek skrzyni ze skóry, obszyty podwójną czerwoną nicią aż do przycisku start-stop również z logiem i w barwach GR.

Także podczas uruchamiania ekran miedzy zegarami zamiast logo modelu, pokazuje animację Gazoo Racing. Osobiście jestem ogromnym fanem takich detali i sprawiają mi one niesamowitą radochę. Skoro już dopłaca się za wersję wyposażeniową, to miło jest być otoczonym przez takie detale. Trochę szkoda natomiast, że projektanci nie pokusili się o pociągniecie tej czerwonej nici na górną cześć deski rozdzielczej. Widać natomiast, że są oddanymi fanami piano black. Plastiki w tym kolorze znajdziemy dosłownie wszędzie. Rozumiem, wygląda to gustownie… do pierwszego dotknięcia 😉 Ślady po palcach i kurz są widoczne z kilometra…

Zalety

Największą zaletą tego auta jest napęd i zawieszenie. 184konny silnik pozwala na żwawe przemieszczanie się w zarówno w mieście, jak i na autostradzie. Do tego spalanie jest naprawdę na przyzwoitym poziomie. Na naszej trasie testowej wyszło 5,1 litra/100 kilometrów, podczas eksploatacji stricte w mieście wyszło nam 4,5 litra. Podczas testów poprzedniej wersji ze słabszym silnikiem wychodziło nam ok. litr mniej, ale frajda z jazdy jest nieporównywalna. Przyczynia się do tego zawieszenie, które dobrze dopasowano do charakteru auta. Wspominałem już o fotelach seryjnych dla wersji GR. Oprócz naprawdę stylowego wyglądu są bardzo wygodne i oczywiście podgrzewane oraz elektrycznie regulowane. Tak samo podgrzewana jest kierownica. Co do klimatyzacji – wyposażona jest w układ Nanoe, który dba o odpowiednie nawilżenie i jonizację powietrza. Osobiście nie czułem różnicy, ale wg. pasażerki z którą jechałem jest duża różnica względem „klasycznej” klimatyzacji. Auto jest dobrze wyciszone, posiada również bardzo dobry układ asystenta pasa ruchu oraz adaptacyjny tempomat. Dzięki temu podróż na dłuższej trasie jest przyjemna i nie powoduje nadmiernego „zmęczenia materiału”. Audio tez gra naprawdę przyjemnie, mimo, że jest to wersja podstawowa systemu.

Bardzo podoba mi się również design nadwozia „polifta”. Poprawili pewne rzeczy, dodali ładniejsze (i lepiej świecące) lampy LED z przodu oraz tyłu i proszę – naprawdę atrakcyjnie wyglądający crossover gotowy!

Wady

Cóż – pozostały tu niektóre wady z poprzednika. Chodzi mianowicie o niemożność ustawienia fotela kierownicy niżej. Ustawiłem go najniżej jak to możliwe, a mimo to miałem wrażenie, że siedzę zbyt wysoko. Warto tu wspomnieć, że mam 163cm wzrostu, więc bliżej mi do gnoma niż żyrafy.  Kolejna sprawa to ilość miejsca z tyłu – tu w sumie nie oczekiwałem niczego innego względem przedlifta. W końcu nadwozie nie zostało przecież przeprojektowane od zera. Bagażnik również nie grzeszy pojemnością, ale jak na tę klasę jest nawet nieźle. Czasem szwankowało rozpoznawanie znaków – parę razy zdarzyło się, że znak „Teren zabudowany” został rozpoznany jako… początek autostrady 😉. Widoczność do tyłu ratuje kamera cofania i komplet czujników przód-tył.

 

Podsumowanie

Powiem szczerze – gdybym miał kupować samochód sercem, to bym kupił C-HR GR Sport. Jednak jeśli miałbym kupić go rozumem… chyba raczej nie. Mimo wszystkich jego zalet i „smaczków”. Po prostu uważam, że cena, jaką Toyota chce za tę wersję, jest nieco z kosmosu. Ponad 140 tysięcy za crossovera tej wielkości ( i to w promocji na koniec tego roku!) to zbyt wygórowana kwota. Jeśli natomiast Tobie taka kwota odpowiada, podoba Ci się styl GR Sport’a – pójdź do salonu Toyoty, przejedź się… i pewnie go kupisz 🙂

#Bartek

 

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry