AUTA

Konik #NaPrąd – wrocławska prezentacja Forda Mustanga Mach E

W Ford Store Germaz we Wrocławiu miałem okazję zobaczyć pierwszego Mustanga w historii marki napędzanego #NaPrąd

Czy Mach E godny jest nosić kultową nazwę? Zapraszam do krótkiej fotorelacji !

Sam pomysł na nazwę nowego „elektryka” od Forda jest dość kontrowersyjny – nie dość, że auto nie jest muskularnym coupe, to jeszcze pod maską ,zamiast 5.0 Coyote V8, znajdziemy 81 litrowy bagażnik. Jeśli do tego dołożymy napęd AWD to niektórzy puryści motoryzacyjni padną na zawał. 

Jeśli zaś spojrzymy na osiągi to w sumie Mustang Mach E nie ma się czego wstydzić. 5,1 sekundy do „setki”, prawie 350 KM. Bateria ma 88 kWh netto, natomiast średnie zużycie to ok. 19 kWh/100 km. Prędkość maksymalna została ograniczona do 180 km/h. Czy to nie za mało? W żadnym wypadku – jak często jeździmy EV szybciej niż 140 km/h?

 
Pierwsze wrażenia

Póki co możemy jedynie podziwiać design zewnętrzny oraz kunszt projektantów wnętrza. Z zewnątrz elektryczny SUV nie ma się czego wstydzić – dynamiczne linie, ostro narysowane przednie światła, widoczne przetłoczenia boczne oraz piękne tylne światła, w wyraźny sposób nawiązujące do bardziej „napakowanego” starszego brata.  To co się rzuca od razu w oczy to brak klamek. Nie, to nie jest kwestia niedoróbki. Po prostu drzwi otwiera się przyciskiem na słupku drzwiowym. Po naciśnięciu drzwi odskakują delikatnie i możemy wejść do środka…

 
A cóż to jest za środek!

Uwagę zwraca mały ekran za kierownicą i drugi, znacznie większy na środku. To co mnie absolutnie zachwyciło, to pokrętło sterujące infotainment’em. Jest ono jakby częścią ekranu – uwielbiam takie „smaczki”. 

Pokrętłem wybiera się również kierunek jazdy. Wszędzie znajdziemy również przeszycia w kontrastowym kolorze. Materiały użyte we wnętrzu nie budzą najmniejszych zastrzeżeń. Fotel kierowcy jest bardzo wygodny, aczkolwiek ma nieco zbyt mały zakres regulacji góra dół – szkoda, że nie da się go opuścić (choć trochę) niżej. Na ilość miejsca nie będą narzekać także pasażerowie tylnej kanapy. To co każdy oczekuje od SUV to pojemny i ustawy bagażnik – tu Mach E także nie rozczarowuje.

Podsumowanie

Czy zatem Mach E to Mustang z krwi i kości? Jeśli miałbym osądzić z samych doznań wizualnych, to mam mieszane uczucia. Z ostatecznym wyrokiem wolę poczekać do pierwszej przejażdżki.

Galeria zdjęć poniżej 🙂

#Bartek

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry