AUTA

Na haju Teslą – test Model S 90D

Pisać o Tesli nie jest łatwo, uwierzcie mi

Amerykański producent luksusowych samochodów elektrycznych zdobył rzeszę swoich „wyznawców”

Nie wyobrażają sobie oni jazdy niczym innym, niż Teslą. A jakie są nasze wrażenia?

Za użyczenie auta do testu dziękuję firmie GoTesla z Wrocławia

 

Uzależniony

Mówi się, że jazda elektrykiem uzależnia. Z tym stwierdzeniem zgadzam się w 100 procentach, aczkolwiek nadal istnieje szansa, że „urok elektryka” na kogoś nie zadziała. W przypadku Tesli nie ma takiej opcji. Czym objawia się uzależnienie od Tesli? U mnie głównie bagatelizowaniem wad. Tak, Tesla ma wady, ale o nich nieco później. Chciałbym poświęcić kilka linijek na to, skąd pomysł testu i dlaczego odbywał się on w takich, a nie innych warunkach pogodowych.

O przetestowaniu Tesli myślałem od samego początku swojej przygody z blogosferą motoryzacyjną, jeszcze w momencie rozkręcania mojego „solowego projektu” o nazwie Just Drive blog 🙂  Nadarzyła się ku temu piękna okazja, kiedy dostałem zaproszenie na ślub Ojca Założyciela #NaPrąd, Kamila. Wtedy też zacząłem zastanawiać się, jak to zorganizować. Skontaktowałem się z firmą GoTesla i szybko wykrystalizował się następujący plan: w dzień ślubu o 6 rano odbieram auto w siedzibie firmy we Wrocławiu i jadę nim 500 kilometrów, aby być na ślubie Kamila i Neli. Drugi dzień był jeszcze ciekawszy, bowiem czekał mnie powrót z pięknych i mocno zaśnieżonych okolic jeziora Maróz do Wrocławia, ale z krótką wizytą w Warszawie, dokąd odwoziłem moją „partnerkę weselną”.

Jeśli unikasz zwracania na siebie uwagi… to nie kupuj Tesli

Sam wygląd auta (w tym wypadku podkreślony matową białą folią) zwraca uwagi wszystkich: przechodniów, kierowców innych aut, rowerzystów, motocyklistów etc. Warto wspomnieć, że ,mimo solidnych rozmiarów Tesli, auto nie wygląda na „ciężkie”. Wręcz przeciwnie – od razu widać, że nie jest to auto do powolnego, dostojnego przemieszczania się, a raczej bliżej mu do szybkiej limuzyny. Charakterystyczne dla Modelu S wysuwane klamki to gadżet.. ale jaki genialny ! Naprawdę, nie wyobrażam sobie tego modelu kalifornijskiego producenta bez tego!  Zadziorne (i skuteczne) reflektory przednie, dynamiczna linia boczna oraz bardzo kształtny „tyłek” – twórcy nadwozia mogą być z siebie dumni.

Liczy się wnętrze

Jeśli planujesz spędzać w aucie długie godziny na jeździe to zależy Ci na wygodnym i dopasowanym do Ciebie wnętrzu. Tak jest właśnie w Tesli – nawet jeśli siedzisz w niej pierwszy raz, to po chwili czujesz się jak u siebie. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale tak po prostu jest.  Na początku trochę obawiałem się, czy system operacyjny w MCU (Media Control Unit) będzie dla mnie w miarę intuicyjny, w końcu miałem Teslę tylko na 2 dni 🙂  Obawy okazały się płonne – mogę z czystym sumieniem nazwać ten system najbardziej intuicyjnym, z jakim miałem styczność! Fotele są bardzo wygodne, co może potwierdzić Magda, która odsypiała w nich trudy weselnych zabaw 😉 Model S jest autem bardzo przestronnym, zarówno jeśli chodzi o przestrzeń pasażerską, jak i o bagażnik (a właściwie dwa – nie zapominajmy o tzw „frunk’u”). Idealnym towarzyszem podróży było Spotify – dobra muzyka, czy podcast i od razu jedzie się lepiej!

Jazda #NaPrąd

Testowany egzemplarz to wersja 90D – dla osób nieobeznanych w oznaczeniach Tesli wyjaśniam, że oznacza to pakiet akumulatorów o pojemności 90 kWh oraz napęd na obie osie (D jak Dual Motor – każda oś jest napędzana przez osobny silnik). 4 sekundy 0-100 km/h i zasięg realny zimą ok. 300 km (przy prędkościach 110-120km/h). Te dane mówią same za siebie. Można co prawda wziąć wersję P90D, ale bądźmy szczerzy – 4s. do „setki” to więcej niż wystarczający wynik, a zasięg wersji Performance jest odczuwalnie niższy.

Poziom wyciszenia kabiny pasażerskiej jest bardzo wysoki – podczas jazdy do ok 130 km/h ledwo słychać szum powietrza, czy opon.  W połączeniu z przyśpieszeniem jakie oferuje amerykańskie EV, powoduje to uśmiech, który nie schodzi z twarzy nawet na moment. Mogą to potwierdzić moi pasażerowie na trasie Warszawa-Wrocław, czyli Justyna ze swoim chłopakiem 🙂 Muszę powiedzieć że takiej fascynacji Teslą nie widziałem jeszcze u nikogo!  O autopilocie nie będę nic wspominał – jest to tak powszechnie znana jakość 🙂

Wady

Dotarliśmy do najtrudniejszego tematu dla mnie… Osobiście zauważyłem kilka wad, w tym te najbardziej znane – spasowanie elementów deski rozdzielczej oraz nadwozia.  Do tego dochodzi niezbyt szybko reagujący system automatycznego przełączania świateł „długie/krótkie”.  Z jednej strony, takie wady w aucie za takie pieniądze… z drugiej „who cares!” W końcu to Tesla i można jej to wybaczyć 🙂

Podsumowanie

Cześć, jestem Bartek, jestem uzależniony od Tesli… i nie mam zamiaru się z tego leczyć! Niech to jedno zdanie wystarczy za całe podsumowanie 🙂

 

 

Tekst: #Bartek
Foto: #Marcin & #Bartek

Komentarze (aby komentować zaloguj się na Facebook)

komentarzy

Do góry